poniedziałek, 26 lipca 2010

Reggaeland Płock !

Nadrabiam zaległości w postach :) Dziś zdań kilka i zdjęć kilka z Festiwalu Reggaeland w Płocku. Post jak w założeniu bloga było szafiarsko-muzyczny :-)10 lipca pojechałam z ukochanym Kaziem całkiem niedaleko od stolicy ,do bardzo ładnego jak się okazało Płocka. Festiwalowym miejscem była malownicza nadwiślańska plaża. Absolutnie świetnym pomysłem jest ulokowanie takiej imprezy na plaży, całą noc można tańczyć na piasku (uwielbiam chodzić na boso) lekki wietrzyk znad wody chłodzi i ogólnie wrażenia wizulane wielce przyjemne. Cała impreza trwała 3 dni,my z racji doboru ekipy gwiazd oraz po części tragiczneg upału zafundowaliśmy sobie jedynie noc muzycznych przyjemności. To był dobry wybór,bawiliśmy się od 20tej do rana :-) Bilet stosunkowo nie drogi bo jednodniowy 50 pln. Ludzi nie za wiele (jak dla mnie to plus,bo wręcz boję się tłumów) ale wszyscy ,którzy tam byli naprawdę jarali się muzyką, nie byli przypadkowo dla festiwalowego lansu ;)
Moje obejrzane gwiazdy wieczoru to:

JOHNY CLARKE
 Jeden z najpopularniejszych artystów reggae na Jamajce - jedna z ostatnich żyjących legend roots, która nie gościła jeszcze w Polsce. Towarzyszył mu zespól Soothsayers , doskonały londyński zespół z muzykami grającymi z największymi nazwiskami reggae, world music czy jazzu. Dali bardzo dobry klimatyczny koncert ,Johny niemal wtoczył się na scenę ,bo był tak zjarany ;) ale śpiewał jak 20latek i miał niesamowity kontakt z publicznością .Bomba. Jestem zachwycona ! dredy za kolana ,ciekawe ile lat je ma... ;) i Ten błyszczący dżins mnie rozwalił ;)


 Dla tych co nie znają :


 ROOTZ UNDERGROUND
"Rootz Underground to prawdziwa nowa gwiazda z Jamajki, podbijająca światowe sceny koncertami niczym korzenny huragan. Ich reggae jest natchnione współczesnym hip–hopem z okruchami jazzu, rocka i rewolucyjnego dubu."  Tak o nich piszą,ja wiem tyle.... dobre koncerty grają,jest szał, szoł, energia,może faktycznie korzenności za mało,tak mój kochany twierdzi, ale lekko skomercjalizowane też mi się podoba ,wytańczyłam się,że hej :-D
oto oni: (hmmm małow wiadać :(

Ich kawałek ,akurat nagranie z ubiegłego roku z Ostródy,świetną solówkę na klawiszu ma w środku i ten natchniony szalony wokal,super !
http://www.youtube.com/watch?v=KhamEynijLg

GENERAL LEVY
General Levy jest niekwestionowanym weteranem brytyjskiej ‘urban scene’ oraz jednym z najbardziej charakterystycznych wokalistów sceny reggae/dancehall/jungle. Kto ogladał kultowy ( w mojej opinii) film Ali G in da haus ten kojarzy motyw ,który rozpoczyna film "wicked wicked !" to właśnie GL. Grał na scenie wspomnianych wyżej gatunków,niestety mieściła się ona w namiocie i było nieznośnie gorąco oraz głośno ,polski sound system ,który z nim grał średnio się spisał, ale sam Levy robił wrażenie. Jest podobno najszybciej nawijającym człowiekiem ;-) było to słychać i robi też fajne fiki miki dodatkowe odgłosy  "paszczowe"  ;-)
 Wspomniany kawałek w orginale:
 

A na koniec kilka moich zdjęć. Festiwalowa "stylizacja" ;-) Piękny Płocki most w tle .

Płocka Marina w budowie.

Malownicza rura w ropie ;)

Nasza :sypialnia " z widokiem na Wisłę ;-) Mterac, spiwór i świeże powietrze.


Ludzkie odbitki szybowe oraz wspomniana przestrzeń festiwalowa.

Oraz Mszycowy Duch

4 komentarze:

  1. rewelacyjne zdjęcia,zazdroszczę festiwalu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. kombinezon ma genialne kolory, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Reggae nie lubię, ale Twoja sukienka (kombinezon?) bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zdjecia i Ty świetnie wyglądasz.

    OdpowiedzUsuń